Robić WBREW oznacza robić coś na przekór (komuś), albo też robić pomimo czegoś. Ciekawostka: dawniej używano formy zapisywanej rozdzielnie – W BREW. Oznaczało to tyle, co ‘bez ogródek, prosto w oczy’.
Ja wam robię na rękę, a wy mi w brew (zasłyszane).
No więc zafundowałem sobie długą kwarantannę fotograficzną. Po kilku latach łażenia po mieście w poszukiwaniu ładnych ‘rozkroczków, symetrii, i innych typowych dla fotografii ulicznej figur’, postanowiłem odpocząć. I wydawało mi się, że ta przerwa już się nie skończy i pozostaną jeno pstryki zielonej papryki. A figa! Z marazmu wybiło mnie odkrycie pewnej dziedziny fotografii otworkowej, zwanego solarigrafią. Otarcie się o najbardziej pierwotne techniki obrazowania (camera obscura), spowodowało chęć powrotu do fotografii w ogóle. A w szczególe? W szczególe znowu fotografia uliczna.
I tu pierwsze WBREW – nie da się na tym zarabiać (chyba), więc po pierwsze – wracam na ulicę, dla przyjemności usłyszenia pytania: ‘po co ci to?’ (zadający to pytanie powinien lekko zezować). Ano jo – jeśli się nie da zarabiać, to też jest szansa, że nie zbrzydnie ta zabawa, co najwyżej kolejny kilkuletni oddech grozi.
Po drugie – zdarzyło mi się wybrać na piwo ze znajomymi z pewnego forum fotograficznego. Uświadomili mnie, że fotografia uliczna jest skończona, że ta formuła się zużyła, że to wręcz obciach szukać po mieście tych ‘kroczków, cieni, powtórzeń’, a potem robić ekshibicje na blogach i stronach w Sieci. No to jest kolejne WBREW.
I jeszcze takie WBREW, że stary koń…
Oraz takie, że gdy już odkurzyłem obiektywy, to właśnie zaczęła się pandemia i nadgorliwi funkcjonariusze mandaty wlepiali za włóczenie się po mieście.
No i najważniejsza rzecz – dawna forma – W BREW – oznaczała, tyle, co ‘twarzą w twarz’. Fotografowanie na ulicy oznacza kontakt z ludźmi. Oznacza robienie zdjęć, na ogół bez wstępnego pytania ich o zgodę. Ale, o dziwo, nigdy nie spotkałem się z agresją ze strony nieznajomych. Przeciwnie – zazwyczaj kończyło się na miłej (a czasem ciekawej) rozmowie. To bardzo nietypowa dla dzisiejszych czasów forma zawierania znajomości.
A więc ulica . Wszelkie inne dziedziny schodzą na plan dalszy.
Tak się napisało. Nie przypadkiem. Bo coś w powietrzu wisi… Ale o tym kiedy indziej.
Urodziłem się w 1971 w Warszawie.
Wciąż mieszkam tu i pracuję.