Czarny Roman

Warszawa najmocniejszym miastem. Warsz i Sawa założyli. Warsz warczał, Kraków krakał, ale Warsz był mocniejszy i Sawa była mocniejsza, dlatego powstało miasto Warszawa. Warsz i Szawa mieli wszy – wszy ich żarły, tysiące wszów, a oni mieli mocną świadomość. Nie dawali się zeżreć wszom, nie dawali się, bo chcieli żyć i się nie dawali. Aż pękły wszy. I oni żyją i będą żyli.

Tutaj stoi Arcykurwa Morderca, leży półtora metra w grobie na cmentarzu w Wilanowie. Krew mu przepływa, chce zamordować milion dwieście ludzi – w Superekspresie było na pierwszej stronie –  artykuł: skała leci na Ziemię, skała leci na świadomość Arcykurwy Mordercy, który leży półtora metra w grobie na cmentarzu w Wilanowie. Nikt tej skały nie zatrzyma, milion dwieście ludzi ma być zamordowanych, dwie trzecie miasta Warszawy trzeba ewakuować. Służby bezpieczeństwa powinny to mieć. Papiery już są w prokuraturze apelacyjnej – dalej będzie to szło na piśmie do kancelarii prezydenta. I pójdzie do sejmu. Fakt jest faktem, na pierwszej stronie w Superekspresie było: skała leci na Ziemię – duże zdjęcie i mocny artykuł…

Trzeba było odrobinę chcieć go spotkać. Trzeba też było znaleźć się w odpowiednim  miejscu (o porze dnia dowolnej). Przemierzał na ogół stałą trasę – Nowy Świat, Chmielna, Marszałkowska, Świętokrzyska, przy czym robił to wielokrotnie każdego dnia. Trzeba było chcieć go spotkać – znam wielu takich, którzy pracowali w Centrum latami i nigdy nie spotkali Czarnego Romana.

Regularne poszukiwania interesujących kadrów fotograficznych, szczególnie gdy ograniczyć się do jednej czy dwu dzielnic, dość szybko  skutkują tym, że zaczyna się rozpoznawać kluczowe postaci  tej czy Innej części miasta. Spośród tych znanych szerszemu  gronu wspomnę  Tadeusza Konwickiego, którego przygarbioną  postać w zielonej kurtce dosyć często widywałem popołudniami na Nowym Świecie. Zapewne bywał wtedy w drodze do „Czytelnika”, gdzie jadał obiady. Jednak koloryt miastu nadają przede wszystkim ludzie anonimowi, ludzie o dziwnej i zauważalnej już na pierwszy rzut oka aurze, przetrąceni prze życie i historię, nierzadko uwikłani w problemy alkoholowe lub choroby psychiczne. Czarny Roma był dla mnie numerem jeden pośród osobowości-osobliwości Śródmieścia.

Nigdy pewnie nie dowiemy się, na jakim wirażu Jan Polkowski (bo takie było prawdziwe nazwisko Czarnego Romana) stracił panowanie nad swoim życiem. Krąży na ten temat kilka legend.  Miał być w przeszłości człowiekiem zamożnym, być może właścicielem kawiarni (stąd jego zamiłowanie do kawy), albo cinkciarzem.Stracił majątek w kasynie (a w innej wersji z powodu intryg żony). Z lepszych czasów pozostało mu  zamiłowanie do gustownych ciuchów. Najbardziej charakterystyczną kombinacją był ciemny golf, pasiasta marynarka i czarny kapelusz – od tej kreacji wziął się pseudonim Czarnego Romana (spotykane są też określenia Czarny Janek oraz Kruk). Pod koniec życia preferował inne kolory, a szczególnie różowy. Jacek Dehnel wspomniał kiedyś o swoim spotkaniu z Romanem w pawilonie „Chemii” – „Powiedział: 'Ma pan nadzwyczajny zmysł szczegółu’. Był to jeden z najmilszych komplementów w całym moim życiu”.

Czarny Roman miewał chwile wzmożenia, gdy wyrzucał z siebie wypowiedzi podobne do tej zacytowanej na początku notatki. Zwykle krzyczał, czym budził przerażenie wśród przechodniów. Gdy emocje opadały, stawał się względnie normalnym rozmówcą, choć niełatwo było nadążyć za tokiem jego wypowiedzi. Często udzielał porad dotyczących diety. Był zdecydowanym przeciwnikiem alkoholu.

Można było spotkać Czarnego Romana śpiącego na ławce, albo oddającego się na środku chodnika jakimś dziwnym ćwiczeniom gimnastycznym.

Kilkanaście ostatnich tygodni życia spędził w okolicach Centrum Sztuki Współczesnej. Tam, dokładnie dwa lata temu, znaleziono jego zwłoki.

 

>> Zobacz wszystkie zdjęcia z Czarnym Romanem

+Brak komentarzy

Dodaj swój komentarz